"Podróż przedślubna" to dobry film, ale nie ze względu na humor, który jest dosyć kiepski, lecz dzięki przedstawionej historii i fenomenalnej dwójce bohaterów. Uczucia, które połączy Bena z Sarah nie można moim zdaniem nazywać miłością, bo oni jak to stwierdza Sarah rzeczywiście do siebie nie pasują. To raczej prawdziwa, wielka przyjaźń łącząca przeciwne charaktery. Film nie kończy się typowo dla tego typu amerykańskich produkcji jednak scenarzysta postarał się zorganizować happy end, bez którego "Podróż przedślubna" nie byłaby tak dobrym filmem. Brawo za fantazje.