Bullock zagrałaby jedną z swoich sztandarowych ról - rzecz jasna nie grałaby roli głównej tylko
poboczną, aka maniakalna szaradzistka ze słowotokiem na ustach, powiedzmy sąsiadka głównych
bohaterów (gdzie jednego z nich doprowadza do szewskiej pasji). Podejrzewam, że niejeden widz,
dla którego tu wydała się niemiłosiernie irytująca, zakochałby się w tej postaci.
Film jak to bywa w przypadku filmów "malinowych" - sfiksowany i to CAŁKOWICIE jeśli ktoś lubi
tego typu humor i sfiksowanych na maksa bohaterów, to polubi, a jak ktoś nie przepada, niech
omija z daleka.
Ja sam jestem wystarczająco dziwny i niekonwencjonalny, więc mi wystarczył na seans i daję mu 8
- zważywszy na fakt własnej nie do końca zreperowanej kondycji psychicznej ;p.
Pozdrawiam!