Kategoria powinna być komedia. Zero jakiegokolwiek wglądu w psychikę człowieka. Temat b.poważny bo uzależnienia, ale przedstawiony w taki sposób żeby nakreślić 4 letniemu dziecku, że coś takiego jest na świecie. Portretów psychologicznych zero. W sumie to nie wiem czemu taka wysoka ocena. Scena z cięciem się heroinistki przewidywalna, nudna. Jej śmierć też do przewidzenia. Główną bohaterkę nękają obrazy z dzieciństwa, ale tylko po to są pokazane żeby film 'nabrał' choć kropelkę dramatu. Końcówka b.idiotyczna i to moment kiedy widz zdaje sobie sprawę jak bardzo zmarnował czas. Ogólnie jedno wielkie gówno z tego filmu.
Jeszcze w 2011 (kiedy oceniałam ten film), "28 dni" określony był jako komediodramat. I jako taki, uważam, że jest dobry. Zdziwiłam się, kiedy teraz tu zajrzałam i zobaczyłam zmianę gatunku na dramat. Usunięcie aspektu komediowego z opisu sprawia, że osobom nastawionym na dramat film się mniej/nie podoba.
Można powiedzieć, że w zasadzie film powinien się bronić sam. Ale co innego oglądać film bez żadnego nastawienia, a co innego być nastawionym w określonym kierunku, a otrzymać coś innego.